Rosyjska agresja na Ukrainę zapoczątkowała zmiany w fińskiej polityce zagranicznej oraz w nastawieniu Finów do członkostwa w NATO, które aktualnie popiera ich rekordowa liczba. O nastrojach panujących w Finlandii rozmawiamy z Asią Kananen – Polką, która mieszka tam od prawie pięciu lat.
Asia Kananen przyjechała do Finlandii na rok. I choć nie był to kraj jej marzeń, znalazła tu swoje miejsce na ziemi. Postanowiła zostać. Zakochała się, wyszła za mąż, a niedawno urodziła dziecko. Mieszkają w drewnianej chatce na północy Finlandii – w Rovaniemi. Zawodowo realizuje się jako prywatna przewodniczka w Laponii. W rozmowie z Wirtualną Polską opowiedziała o nastrojach, jakie panują w Finlandii w związku z wojną w Ukrainie oraz możliwym przystąpieniem do NATO.
Iwona Wcisło, dziennikarka Wirtualnej Polski: Życie w Finlandii zmieniło się po 24 lutego?
Asia Kananen: Nieszczególnie. Życie nadal płynie tutaj swoim tempem. Nie widać żadnej paniki, ludzie nie robią zapasów, nie ma ogólnego poruszenia w związku z wojną w Ukrainie. Wydaje mi się, że ten spokój może wynikać z fińskiej natury. Z wyjątkiem dużego wzrostu cen paliw nie odczuliśmy drastycznych zmian. Na północy, gdzie mieszkam, jest spokojnie, ale być może inaczej to wygląda w pobliżu granicy z Rosją.
Finowie nie śledzą z zapartym tchem wiadomości z Ukrainy, które też są bardziej stonowane niż np. w Polsce. Nie słyszymy przekazu, że jesteśmy w jakiś sposób zagrożeni. Jedyna taka sytuacja miała miejsce na początku pandemii koronawirusa. Wtedy rzeczywiście produkty na półkach się przerzedziły – szczególnie, jeśli chodzi o papier toaletowy, ale, przynajmniej w Rovaniemi, była to jednorazowa akcja.
Wspomniałaś, że ten wszechobecny spokój może wynikać z fińskiej natury. Jacy zatem są Finowie?
To bardzo spokojni i zrównoważeni ludzie. Do tego bardzo racjonalni i pragmatyczni. Wszystkie decyzje podejmują bardzo długo. Dotyczy to również fińskiego rządu. Sprawdza się wszystkie alternatywy, możliwe scenariusze, waży się “za” i “przeciw” i dopiero podejmuje decyzję. W Finlandii nie do pomyślenia są gwałtowne zmiany jak w Polsce, gdzie w ciągu nocy na szybko przyjmowana jest jakaś nowa ustawa czy rozporządzenie. W Finlandii decyzje są podejmowane na chłodno, z głową. Czasem aż do przesady, bo zdarza się, że temat traci aktualność.
Pomysł przystąpienia do NATO jest zatem ewenementem. Pojawił się bardzo szybko, a jego poparcie wśród Finów jest rekordowe i sięga 60 proc. Wcześniej nie przekraczało nigdy 30 proc.
Najnowsze statystyki, na jakie się natknęłam, mówią nawet o 76 proc. poparcia. Prezydent Sauli Niinistö i premierka Sanna Marin nie podzielili się jeszcze opinią na ten temat, żeby nie zaburzać debaty publicznej. Prawdopodobnie zrobią to jeszcze w tym tygodniu: Niinistö do czwartku 12 maja, a Marin w sobotę 14 maja, przed posiedzeniem rady partyjnej SDP, do której należy.
Temat przystąpienia Finlandii do NATO nie był poruszany przez ostatnie lata, m.in. ze względu na militarne konsekwencje zapowiadane przez Rosję. Po ataku Rosji na Ukrainę percepcja Finów jednak się zmieniła. Granica między Finlandią a Rosją liczy aż 1,3 tys. km, nie da się też wykreślić ciemnych kart wspólnej historii – trudnej współpracy ze Związkiem Radzieckim i wojny zimowej.
To wraz z pogróżkami, na które Rosja pozwala sobie coraz częściej, powoduje, że Finowie chcą być przygotowani również na czarny scenariusz. Tak więc próby zastraszenia nas przez Rosję ostatecznie przyniosły efekt odwrotny od zamierzonego. Co więcej, rosyjskie trolle, których celem było wystraszenie zwykłych obywateli, nie znalazły tu pola do popisu.
Co masz na myśli?
Państwo nie powiela retoryki straszenia i w przestrzeni publicznej rzadko kiedy pojawiają się informacje mające na celu wzbudzenie niepokoju i poczucia zagrożenia. Finowie, nawet ci starsi, są bardzo świadomi zagrożeń ze strony takich trolli i do niesprawdzonych, sensacyjnych wiadomości podchodzą bardzo rzeczowo. Nie emocjonują się, tylko na chłodno wszystko analizują. Nie powiela się tu niesprawdzonych informacji, które nie mają autora czy rzetelnego źródła.
Znalazłam statystyki, z których wynika, że coraz więcej Finów chce doskonalić swoje umiejętności wojskowe. Krajowe stowarzyszenie rezerwistów zyskało w ostatnich miesiącach ponad 6,3 tys. nowych członków, czyli prawie dwukrotnie więcej niż w latach 2015-2021. Zaś Krajowe Stowarzyszenie Szkolenia Obronnego Finlandii odnotowało ośmiokrotny wzrost liczby chętnych na szkolenia. Być może wbrew pozornemu spokojowi Finowie czują niepokój?
Nie słyszałam o tym, ale nie jestem zaskoczona. Finowie bardzo interesują się militariami czy chociażby survivalem w lesie, który jest tu bardzo popularny. Podobnie jak myślistwo. Wiele osób ma tutaj zezwolenie na broń i własną broń, którą potrafi obsługiwać. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Można przyjąć, że wpisuje się to w kulturę, więc w obliczu możliwego zagrożenia naturalne jest, że wielu Finów postanowiło doskonalić swoje umiejętności w tym zakresie.
A czy ty czujesz się zagrożona w związku z sąsiedztwem Rosji i ewentualnym konsekwencjami wejścia Finlandii do NATO?
Czuję się totalnie bezpiecznie. Może dlatego, że bliżej nam do Szwecji niż do Rosji. Myślę, że Rovaniemi, gdzie mieszkamy, nie jest jakimś spektakularnym miejscem do podbicia. Może jest to ignorancja z mojej strony, ale póki co nie widzę żadnego problemu. Oczywiście zdarzają się dni, kiedy w głowie kłębią mi się czarne myśli, ale bardziej martwię się o moich znajomych z Ukrainy, których życie jest realnie zagrożone.
“Wysłanie” traktorów na granicę z Rosją to spontaniczna, oddolna akcja. Jednak jedna z nielicznych. Jak przejawia się aktywizm Finów?
Na pewno nie widać tu takich przejawów aktywizmu, jakie są w Polsce. Jeśli już dochodzi do protestów czy demonstracji, to odbywają się one w Helsinkach. Na ogół są niewielkie i trudno je porównywać np. z naszym czarnym marszem. W ostatnim czasie odbyło się np. kilka protestów antywojennych, zorganizowanych przez Rosjan, którzy żyją w Finlandii. Jeden z nich miał miejsce 9 maja. Co ciekawe, ci demonstranci spotkali się z innymi, którzy właśnie świętowali Dzień Zwycięstwa Rosji.
Doszło do zamieszek?
Nie. Grupy minęły się na drodze i tyle. Rzadko kiedy dochodzi w Finlandii do takich akcji.
Czy Rosjan spotyka ostracyzm społeczny, jak np. w Gruzji?
Rosjanie są drugą, zaraz po Szwedach, najbardziej liczną mniejszością narodową w Finlandii. Mam wrażenie, że wielu z nich nie utożsamia się już ze swoim krajem i jego polityką, a przynajmniej moi znajomi. Rosjanie, którzy tu mieszkają, traktowani są już niemal jak swoi. Nie wywyższają się i nie obnoszą się ze swoim bogactwem. Być może w Gruzji różnice społeczne są bardziej widoczne niż tutaj. Żyjący tu Rosjanie nie oczekują specjalnego traktowania, a niektórzy wręcz przepraszają za to, skąd pochodzą. Może to jest przyczyna, dla której nie są tu traktowani jak w Gruzji?
Jak Finowie pomagają Ukraińcom?
Wydaje mi się, że z racji dzielącej nasze kraje odległości sam temat wojny w Ukrainie wydaje się Finom dość odległy. Ale oczywiście oferują swoją pomoc. Jest ona organizowana przede wszystkim odgórnie, przez rząd, ale pomagają również osoby prywatne – chociażby kupując i wysyłając kamizelki kuloodporne czy środki do uzdatniania wody. Te produkty zniknęły w pierwszej kolejności ze sklepów militarnych i survivalowych. Wiele akcji pomocowych koordynuje Stowarzyszenie Ukraińców w Finlandii czy Punainen Risti, czyli fiński czerwony krzyż.
Finowie są chętni, by przyjmować uchodźców, ale póki co niewielu ich do nas dotarło. Jeśli się nie mylę, do tej pory zarejestrowano ok. 22 tys. uchodźców. Wielu z nich ma tu już rodzinę lub znajomych.
Czego, według ciebie, Polacy mogliby nauczyć się od Finów?
Na pewno spokoju, opanowania i umiejętności chłodnego myślenia. Bardziej przyszłościowego myślenia, zamiast skupiania się tylko na tu i teraz. I oczywiście bliższego kontaktu z naturą. Dzięki czemu człowiek się odstresowuje i odpoczywa. Kiedyś byłam panikarą, a teraz udało mi się przejąć fiński styl bycia i wszystko przyjmuję na spokojnie, bez niepotrzebnego spinania się.
Rozmowę przeprowadziła Iwona Wcisło, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródło: Polka w Finlandii: Życie nadal płynie tutaj swoim tempem – WP Kobieta