Już po kilkunastu minutach od opublikowania artykułu 100-letni lotnik z Dywizjonu 300, bohater polski i brytyjski, został okradziony we własnym domu, zostaliśmy dosłownie zasypani prośbami o założenie zbiórki na pomoc dla naszego weterana. Liczne osoby proponowały inne formy pomocy pisząc do nas na maila, Twittera, Facebooka lub komentując artykuł. Wasze zaangażowanie przeszło nasze najśmielsze oczekiwania.
Reakcja naszych czytelników na informację o okradzeniu 100-letniego ppor. Jana Stangryciuka przywraca wiarę w ludzi. Ktoś skrzywdził weterana, ale z drugiej strony ponad tysiąc osób postanowiło mu to zadośćuczynić, choćby w symboliczny sposób.
Zbiórkę założyliśmy 5 lipca, a 30 lipca ją zakończyliśmy. Dzięki Waszej hojności uzyskaliśmy w tym czasie £22,460. W akcję zaangażowało się aż 1005 osób. Trudno powiedzieć od kogo pochodzi większość wpłat. Pojawiała się masa brytyjskich nazwisk, tak samo jak polskich. Ogromna ilość darowizn była jednak anonimowa. Najwyższa kwota to £1000. Największa liczba wpłat to jednak £5 – £10, co oznacza, że były to dary serca.
Wpłaty pojawiały się zwykle po programach telewizyjnych. Tu musimy podzielić się informacją, że w odpowiedzi na nasz apel o wsparcie Jana Stangryciuka, natychmiast odezwały się do nas liczne media brytyjskie. Pojawiło się wiele artykułów w brytyjskiej prasie, między innymi w The Telegraph, Daily Mail, Mirror, Express, My London oraz praktycznie we wszystkich polskich gazetach za pośrednictwem Polskiej Agencji Prasowej PAP.
Maria Byczynski
Zdjęcia: British Poles